Rafał Przybylski, a kadra Trenera Patryka Rombla.

Gorącym tematem ostatnio stała się obecność Rafała Przybylskiego w ścisłej Reprezentacji Polski w piłce ręcznej. Przyznam szczerze, że sam na początku zastanawiałem się czy przypadkiem nie ma on zbyt wysokich notowań u szkoleniowca. Zauważyłem, że wiele osób poddaje w wątpliwość ten wybór i proponuje swoje rozwiązania. Postanowiłem więc spróbować rozebrać tą decyzję na czynniki pierwsze pod kątem taktyki oraz innych czynników mających wpływ na wynik.

Jak zwykle zaznaczam, że wszystko co tu napiszę może być błędne. Być może Trener Rombel myśli zupełnie inaczej. Zakładam, że ma największą wiedzę o zawodnikach i systemach taktycznych swojego zespołu. Poza tym widzi tych chłopaków na każdym treningu więc ma dostęp do informacji, do których my, kibice reprezentacji, nie mamy. To zatem mój punkt widzenia jako kibica, poparty dość długim doświadczeniem w piłce ręcznej.
Zapraszam!

Na wstępie kilka założeń.

  1. Nie będę brał pod uwagę zawodników, którzy mogli by grać w kadrze, ale sami z niej zrezygnowali. Wydaje mi się, że należy uszanować decyzje zawodników i nie dywagować o powrotach. Dodatkowo uważam, że w reprezentacji powinny grać osoby, które są pewne na 100%, że chcą i mogą w niej grać.
  2. Skupię się głównie na zawodnikach, którzy byli w szerokiej kadrze. Oczywiście można rozważać, czy Michał Szyba, Marek Szpera czy inni powinni zostać wzięci pod uwagę. Zakładam, że skoro nie zostali powołani do szerokiej kadry to nie ma sensu tego bardziej rozwijać. Z drugiej strony akurat brak powyższych zawodników zapewne spowodowany jest podobnymi powodami.
  3. Moim zdaniem Trener Reprezentacji nie jest od tego, żeby promować młodych zawodników. Oczywiście, powinien sprawdzać i wprowadzać „przyszłość” Reprezentacji, ale głównie z zamysłem, że zwróci mu się to w przyszłości w postaci lepszego zawodnika dla Kadry. Po turnieju, gdy przyjdzie podsumowanie to Trener jest rozliczany z wyników, a nie z tego ilu młodych zawodników wziął do składu. Po pierwsze to młody zawodnik powinien sam promować siebie świetną grą i szukaniem lepszego klubu i lepszej ligi. Poza tym pojęcie „młody” jest pojęciem względnym i wydaje mi się, że zbyt często nadużywamy go w piłce ręcznej w kontekście zawodników, którzy mają tą „2” z przodu.

Szybko rozprawmy się z jeszcze jednym pytaniem.

Czy powinniśmy próbować gry z praworęcznym prawo rozgrywającym?

Bardzo rzadko widzi się na najwyższym poziomie, że prawy rozgrywający jest praworęczny. Jeszcze rzadziej widzi się, jak taki zawodnik radzi sobie bardzo dobrze. Swego czasu Reprezentacja Francji (głównie z konieczności) grała i wygrywała tytuły z Fernandezem na prawym rozegraniu. Nie tak dawno Reprezentacja Danii regularnie grała trójką praworęcznych rozgrywających. Dopracowali to do takiego poziomu, że zdobyli nawet złoto olimpijskie. Z tym, że tam grali zawodnicy, których Reprezentacja Polski nie ma (Larsen, Hansen).

W tym momencie zarówno Reprezentacja Polski jak i wszelkie podległe jej zespoły (Szkoły Mistrzostwa Sportowego) grają określoną taktyką. Nazwijmy to roboczo, że ma w sobie dużo hiszpańskiego stylu. Nie chcę rozwijać tego terminu, bo ani nie jestem fanem określania tak taktyki, ani nie uważam, że tak można w ramy wsadzić jakiś zespół. Czym się to charakteryzuje w ataku? Upraszczając – sporo krzyżówek rozgrywających, którzy szukają okazji do rzutu. Silny, statyczny obrotowy, który świetnie dzieli strefę. Gry dwójkowe z skrzydłowych i rozgrywających z obrotowym. W taki sposób grają między innymi Łomża Vive Kielce czy Veszprem. Resztę zostawmy, bo to nie artykuł o tej taktyce.

Właśnie w związku z powyższym na ten moment nie jesteśmy w stanie grać z praworęcznym prawo-rozgrywającym. Powodowało by to dużą zmianę koncepcji gry. A nauczenie zawodników nowego systemu i współpracy to nie kilka treningów.

Kto w takim razie?

Pewniakiem do gry w Kadrze jest Maciej Majdziński. Powiedzmy sobie wprost. Każdy zawodnik w tym momencie grający w tak silnej lidze jaką jest Bundesliga jest na wagę złota. Krótko mówiąc taki zawodnik co tydzień gra z drużynami o sile polskiego TOP 2. Jak łatwo policzyć, zawodnicy z Superligi mają takich meczy w sezonie tylko 4.

Patrząc na szeroką kadrę z kandydatów zostali nam: Kamil Adamczyk z Wybrzeża, Szymon Działakiewicz z Gwardii Opole i ewentualnie Michał Daszek z Płocka.

Jak oceniać?

Zazwyczaj dyspozycje zawodnika oceniamy pod kątem jego gry w ataku. Nie ma w tym nic złego, w końcu jest to najbardziej widowiskowa część naszej dyscypliny. Jednak Trener czy selekcjoner musi patrzeć na daną pozycję szerzej. Pod kątem obrony, pod kątem współpracy z resztą zawodników, pod kątem dopasowania do danego stylu gry. Musi poukładać pionki na szachownicy tak, żeby ciężko było znaleźć słabe punkty. Wypunktujmy sobie więc na co mógł zwracać uwagę selekcjoner wybierając zawodnika na prawe rozegranie z dostępnych zawodników.

1. Gra w obronie.

Celowo zaczynam od tego czynnika bo uważam, że był decydujący. Patrząc na naszą grę w obronie widać, że stawiamy na twardy i wysoki (wzrost) środek. Zmuszamy przeciwnika, żeby tam rozwiązywał swoje akcje. Z tego powodu zawsze musimy „chować” gdzieś naszego środkowego rozgrywającego (np. na skrzydło i wtedy Krajewski może zagrać na drugim). Kiedy na boisku nie ma Tomka Gębali czy Piotrka Chrapkowskiego musimy także zrobić zmianę, aby jeden z nich uzupełnił dwójkę środkowych obrońców. Przyjmijmy teraz, że mamy Kamila Adamczyka lub Szymona Działakiewicza, którzy nie grają zwykle w defensywie w PGNiG Supelidze. Kolejny zawodnik do zmiany. Nie przyjmuję tłumaczenia, że „może” by sobie poradzili na drugim w obronie. Jeśli nie zatrzymasz Rutkowskiego czy Gogoli to nie zatrzymasz też Pehlivana czy Hansena. Tym gorzej, że boczny rozgrywający przez 30 minut w meczu ma dość długą drogę do ławki, co w dzisiejszej szybkiej piłce ręcznej zespoły z premedytacją wykorzystują. Czy nie dało by się „schować” ich na skrzydło? Wtedy Moryto lub Daszek musieli by kryć lewego rozgrywającego. Raz, że z racji parametrów fizycznych było by to zadanie bardzo ciężkie. A dwa, musieli by grać dużo wyżej, żeby szybciej zaatakować zawodnika z piłką co zmieniło by znacząco taktykę gry obronnej. I wtedy wchodzi On (cały na biało) – Rafał Przybylski. Obrońca wybitny? Nie. Ale wzrost i siła pozwalają na stabilną grę w obronie.

2. Dopasowanie taktyczne.

Zacznę od Michała Daszka. O ile uważam, że to zawodnik o świetnym zmyśle taktycznym i genialnej dynamice to nie stanowi on zagrożenia z drugiej linii. W Supelidze da się to jeszcze oszukać, ale na poziomie reprezentacyjnym będzie to niemożliwe. Mając Daszka na prawym rozegraniu, zagraża rzutem jedynie lewe rozegranie (środkowi nie mają warunków i niezbyt często decydują się na rzuty z tyłu). Lepsze zespoły od razu będą tą słabość wykorzystywać. A wiadomo, każdy brak zagrożenia z tyłu to brak wyjścia obrońcy. A brak wyjścia obrońcy to bardziej zwarci obrońcy. Reszta jest oczywista.

Zarówno Działakiewicz jak i Adamczyk myślę, że poradzili by sobie w ataku pozycyjnym. Szczególnie biorąc pod uwagę ich możliwości rzutowe. Może lekki plus dla Działakiewicza bo jednak pokazuje równiejszy poziom. Za to Adamczyk lepiej gra z piłką w swoim pasie działania. Pytanie czy odnalazł by się w taktyce Reprezentacji. Niby Wybrzeże próbuje ostatnio grać coś na wzór Vive, ale z różnym skutkiem. Patrząc więc na atak obydwoje mogliby konkurować z Rafałem Przybylskim, a często pokazywali by lepsze umiejętności (stąd tyle krytycznych słów w środowisku).

3. Doświadczenie.

Każdy z omawianych zawodników ma duże doświadczenie w Superlidze i wiele bramek na koncie. Ale nie zdobędzie się doświadczenie himalajskiego chodząc po Bieszczadach. I nie chodzi mi o mecze w reprezentacji, bo idąc tym tropem młodzi nigdy nie będą gotowi. Jak już wyżej pisałem, zawodnik superligi spoza TOP2 ma w sezonie 4 mecze z zespołami o poziomie reprezentacyjnym. I dlatego tutaj zdecydowanie wygrywa Michał Daszek razem z Rafałem Przybylskim (którzy wiele lat grają zarówno w kadrze jak i w mocniejszych klubach). Na turniejach Trener zawsze chce mieć swoich zaufanych ludzi, co do których ma pewność, że nie pękną.

Podsumowując, uważam, że biorąc wszystkie za i przeciw wybór Rafała Przybylskiego do ścisłej kadry się broni. Czy jest to wybór idealny niszczący konkurencję? Na pewno nie. Jest to wybór, który nie daje fajerwerków, ale daje stabilizację. Wybór lepszy dla Trenera, ale gorszy dla kibica. Wybór oddanego żołnierza, który zawsze pójdzie na wojnę i zawalczy. Czy powinno nam być żal Działakiewicza i Adamczyka? Nie żałujmy ich. Są w cudownym momencie i mają wszystko w swoich rękach. Na poprawę gry obronnej oraz przemyślenie następnych kroków w swojej karierze mają czas.