Największa siła i największa słabość Reprezentacji Polski

Każdy kto był na rozmowie kwalifikacyjnej zna to ciężkie pytanie: Jaka jest Pana najmocniejsza strona, a nad czym musi Pan popracować? I wtedy zaczyna się rzeźbienie, żeby zadowolić rozmówcę. Dziś bez próby zadowolenia kogoś i krótko. Jak zwykle zaznaczam, że to moje subiektywne zdanie i mogę się mylić.

Największa siła: Obrona.

Szczególnie centralny sektor. Pomimo sporej ilości zmian do defensywy nie traciliśmy zbyt dużo bramek po kontratakach w drugie tempo. Bardzo ciężko było rywalom rzucać bramki atakując na naszych środkowych obrońców. W zasadzie każdy zawodnik, który się tam znajdował, dawał sobie bardzo dobrze radę: bracia Gębala, Chrapkowski, Dawydzik czy Walczak – wszyscy grali zarówno solidnie blokiem jak i nie dawali łatwo się mijać w akcji jeden na jeden. Warto nadmienić, że widać pomysł na bronienie. W hiszpańskim stylu staramy się spychać akcje przeciwników w kierunku obrońców centralnych. Myślę, że obrona była właśnie naszą najmocniejszą siłą i wykorzystaliśmy specjalistów, których mamy. Lekkie szlify w celu poprawy gry szczególnie na drugich pozycjach w obronie (gdzie zdarzało się zbyt łatwo zostać ogranym i zarobić niepotrzebną karę) i możemy być spokojni o małą ilość traconych bramek.

Największa słabość: Szybkość oraz mobilność w rozgrywaniu ataków.

Niestety przy wielu zmianach do obrony praktycznie uniemożliwialiśmy sobie skuteczny atak w drugie tempo (podejmowaliśmy próby w momentach, gdzie tych zmian było mniej lub w ogóle). O ile o rzut z dystansu przy Szymonie Sićko, Tomku Gebali czy Maćku Majdzińskim mogliśmy być spokojni, o tyle dużo mniej było klasycznej gry jeden na jeden w swoim pasie działania ze związaniem i wypracowaniem pozycji dla partnera obok. Ja wiem, że ktoś powie, że taka specyfika zawodników oraz taktyka, która stawia na krzyżówki plus szukanie rozwiązania w grach dwójkowych. Wydaje mi się jednak, że aby wejść na wyższy poziom potrzebujemy większej elastyczności, aby Michał Olejniczak nie był jedynym zawodnikiem, który jest w stanie ograć rywala na zwodzie. Nie twierdzę, że z takim rzutem Szymon Sićko powinien szukać ciągle gry na zwodzie, natomiast uzależnianie gry w większości na rzucie z dystansu jest mocno ryzykowne. Czy mamy zawodników, którzy wpasują się w koncepcję gry kadry i jednocześnie będą grali dobrze 1 vs 1 na poziomie reprezentacyjnym? To już temat na inną dyskusję.